I ręce mi opadły, bo tak źle nie było jeszcze nigdy. Ma-sa-kra !!!
Gdyby rok szkolny kończył się teraz, Syn nie przeszedłby do następnej klasy. Znaczy nie ukończyłby szkoły podstawowej.
Najgorzej jest z przedmiotów, z których będzie pisać test kompetencji.
Aktualnie w ogóle nie pracuje na lekcjach, jest bierny, bawi się (!!!) czymkolwiek, a mimo przygotowania się w domu (bo sprawdzamy) nie potrafi tego przelać na papier.
W domu nie ma problemów z zadaniami z matmy, tych samych zadań w szkole nie zrobi. Ma jedynki z zadań domowych, których nie robi i nie oddaje bo ............ gubi. Oczywiście kserówki, do rozwiązania w domu i oddania w szkole. Znalazłam np. z matematyki - w książce do plastyki .............
Ukochana przyroda, obryty, wiadomości dużo szersze. Sprawdzian. Super mi poszło ! I ocena ze sprawdzianu plus jeden ..............
Przy okazji ostatnio stał się całkowicie bierny i apatyczny, w domu też. Najchętniej nie robiłby nic, zero zaangażowania w cokolwiek, zero inwencji, zero pomysłów na jakąkolwiek działalność. To, co mnie kompletnie załamało to ... opuszczenie przez niego mszy, na której śpiewali ...... Zapomniał !!!!!!! Czyli zaniedbuje też to, na czym mu naprawdę zależy.
A wyglądało na to, że się w końcu ogarnia.
Uderzyło mnie to bardzo, bo dużo czasu spędzamy razem. Korzystając z wczesnej wiosny staramy się aktywnie spędzać weekendy - wspólnie, wszyscy. Entuzjastycznie wypowiada się o każdym, wtedy jest wyluzowany, fajny, uśmiechnięty, otwarty ......
Zastanawiam się, czy nie szukać gdzieś pomocy bo problem narasta. Ma warunki, ma czas, ma pomoc. W domu potrafi, w szkole nie. W szkole nie robi nic i traci czas. Aktualnie kompletnie NIC. Sprowadza się to do tego, że ma indywidualne nauczanie w domu, przy czym wiedzy tej nie potrafi przekazać w szkole. Bo te zadania, których nie zgubi i po szkole na nie trafi (bo nie pamięta że je dostał nawet, odbiera całkiem bezmyślnie) robi w domu samodzielnie, bez kalkulatorów i innych pomocy z wynikiem w granicach 85 - 95%. I na jeden taki nie odda dwóch-trzech innych, które mu przepadną, za które dostaje 0. Mało tego - nie stara się tego poprawić. Przyjmuje do wiadomości - jedynka to trudno. Zero ambicji, zero chęci poprawienia.
Wiedzę ma i nauczyciele o tym wiedzą. Jednak nie potrafią jej z niego wydobyć, a on sie nie stara aby ją pokazać.
No to mu się uzbierało tych jedynek masa.
I takie moje spostrzeżenia, co nie usprawiedliwia jego olewającej postawy:
- Ze sprawdzianu jedynka. Poprawka ustnie - plus cztery. Z kolejnego sprawdzianu - jedynka. Poprawka pisemnie - jedynka.
- Testy kompetencji nie wpływają na oceny szkolne. Obecnie co chwila piszą "próbne" testy. Syn pisze ze wszystkimi w tym samym czasie. Na teście właściwym będzie pisał w innej sali i dłużej (o 40 minut z części polsko-matematycznej i o 20 minut z angielskiego). Te testy próbne są oceniane, osobno z polskiego, osobno z matmy. Oceny idą do dziennika i stanowią normalne oceny "szkolne". Jeżeli Syn napisze polski na 80 % (widziałam testy, potrafi pisać piękne wypracowania), to zawali matematykę. Kilka ostatnich zadań, tych najwyżej punktowanych, pozostaje nietkniętych. Jeżeli opuści wypracowanie (blisko połowa punktów z polskiego), to matematykę zrobi na 75-80%. Nie ma tak, że zawali obie części. Ewidentnie brak mu czasu.
Na tych testach próbnych nie dostaje dodatkowego czasu i pisze z wszystkimi, a oceny idą do dziennika.........
Obecnie mniej obawiam się testu kompetencji, przeraża mnie świadectwo.
I jeszcze kilka obrazków.
Dostał 15 na 17 możliwych punktów. Nie zaliczono zadania 2. Błędnie nie zaliczono.
Na szybko przeleciane, pokazałam matematyczce, przyznała mi rację ale nie poprawiła. Syn zaznaczył dobrze odpowiedź B. Pamiętam jak mu tłumaczyłam jak robić takie zadania, że miał sobie wyobrazić ścianę i drogę tego dźwięku.
On się niestety nie upomni. Skoro "źle" zrobił to przyjmuje do wiadomości i kolejne podobne rozwiąże źle, czyli zgodnie z oceną pani.
W zeszycie kolejna minikartkóweczka z wzorów na obliczanie pola powierzchni. Maks był 5 punktów. Mieli wypisać dwa różne wzory na pole kwadratu i po jednym na pole trapezu, deltoida i trójkąta prostokątnego. Nie pamiętał deltoida, a trójkąt wpisał 1/2 a x h (poprawnie). Zaliczyła mu 3,5 pkt, bo pole trójkąta napisał błędnie. Zaznaczam, że nie było rysunku i oznaczeń boków (że przyprostokątne to a i b, a przeciwprostokątna to c ) i nie brali trójkąta pitagorejskiego. Miało być 1/2 a x b.
Też bym napisała tak jak on.
Cóż.
I jeszcze coś - tym razem z rekomendowanych książek z powtórką do testów. Zadania i odpowiedzi zawarte w książce. Konkretnie w dwóch różnych książkach. Czerwone adnotacje moje.
Syn głupi nie jest i wie, że na końcu książki są odpowiedzi. Robi i sprawdza. A raczej robi dobrze, sprawdza i dowiaduje się, że zrobił źle. I już znowu nie wie jak zrobić zadanie, bo przyjmuje, że to on się myli, a nie książka............
Biorąc pod uwagę jego dysfunkcje i całokształt ............................ nie wiem czy on podoła.
I dla porządku - ja mam z nim bardzo dobre relacje. Wiem o problemach z kolegami, wiem o dziewczynach, które mu się podobają, wiem kiedy ma do mnie pretensje bo je wypowiada, z problemami przychodzi do mnie. Wszystkimi poza szkołą. W szkole jest zawsze dobrze, super, nie dostał żadnych ocen (a jeżeli to dobre nie wpisane do zeszytu tylko do dziennika - ściema), na zadanie ma malutko albo nic - w zeszycie nie zapisane.... teraz wiem, że muszę kartka po kartce sprawdzać wszystkie książki i zeszyty w poszukiwaniu kserówek ................
I jak nie sprawdzać, nie siedzieć przy nim? Bo robi sam, ale tylko i wyłącznie przypilnowany. A i tak to wszystko psu na budę. Mam tylko przekonanie, że zrobiłam wszystko aby mu umożliwić sukces szkolny.
Rozpacz .......................
A może mnie coś umknęło ?
Jakiś pomysł - jak pomóc ?
Jeszcze ciekawostka - za co Syn dostał jedynkę z .... muzyki?
Już były tróje za nieładne rysunki (z muzyki, tak tak) ale tym razem pani przeszła samą siebie.
Trzy oceny bdb za odpowiedź. I bardzo ładnie widać niechęć tej pani do Syna - jak masz trzy piątki to ja i tak walnę ci jedynkę - powód zawsze się znajdzie.
Bo przecież nuty pisze się ołówkiem.
A gdyby napisał ołówkiem, to znając tę panią, wpis byłby - to mają być migdałki a nie kółeczka. Co było już grane.
Moja siostra miała podobny problem z synem - przez pierwsze parę miesięcy w 4 klasie - zero ambicji, zero info, wszystko zawsze zrobił dobrze a tu pała - wprowadziła system motywacyjny za oceny ... niestety... ale zadziałało...
OdpowiedzUsuńByło i to. Został na minusie. Było tez obcinanie kieszonkowego - kilka razy nie dostał ani grosza. Aktualnie ma zarekwirowany tablet (dostaje w nagrodę), zablokowany dostęp do internetu (wszędzie hasła, nawet na komórce), ograniczone do minimum TV - bo nie ma na to czasu. Wie doskonale, że jak wygospodaruje czas na przyjemności to je mu udostępnię. Też nie działa. Ręce opadają.
UsuńA byłaś w poradni psychologicznej?
OdpowiedzUsuńRozmawiałaś z psychologiem?
Wiesz co jest przyczyną, szkoła ma zalecenia?
Przecież fundujesz mu niedostanie się do gimnazjum mimo wiedzy.
Byłam. Rozmawiałam. Był badany, terapeutyzowany z biofeedbekiem włącznie. Szkoła ma zalecenia. Przyczyną jest dysgrafia i to, że szkoła ma zalecenia w nosie bo przecież w klasie jest uczniów 27. Opinia jest zaleceniem a nie nakazem takiego czy innego podejścia do ucznia. Zalecenie główne to umożliwienie poprawiania sprawdzianów pisemnych w formie ustniej. Sama w kontakcie z nauczycielami o to proszę, ale temat jest nie do przeskoczenia. Wszystko jest w formie pisemnej bo .... oni nie są w stanie przepytać wszystkich, a sprawdziany są dla wszystkich.
UsuńNa dysgrafię nałożyło sie teraz zniechęcenie - ja sprawdzam i mówię że jest dobrze (bo jest), a pani lub książka mówi że jest źle. Stopnie obniżane są za brzydkie pismo.
A muzyka to już zupełnie inna bajka. Pani tępi chórzystów wszystkich za odmowę śpiewania w chórze. Z muzyki Syn dostaje złe oceny za brzydki wg pani rysunek w zeszycie, za niekształtne nuty czy za napisanie nut długopisem a nie ołówkiem. Nienawidzi muzyki w szkole.
Do gimnazjum się dostanie, ale niekoniecznie do tego do którego chce. Nasze rejonowe jest daleko, ma ponad 2,5 km i rano jeden autobus o 7.10. W promieniu 1,5 km jest 5 innych, a w rejonie najbliższego jest już następna kamienica. Nie wiem kto tak kretyńsko to wymyślił.
Syndrom nieadekwatnych osiągnięć szkolnych ?
UsuńPoczytałam - pasuje ......
Wprowadziłam punktowy system motywacyjny. Zobaczymy czy zadziała.
OdpowiedzUsuńJeżeli tak, to go opiszę.
Nie zadziała jeśli szkoła nie będzie współpracować.
OdpowiedzUsuńOn po prostu widzi, że jest traktowany niesprawiedliwie i że jego wysiłek nie pomaga i dlatego tak jest.
Z dyrekcją też nie da się pogadać?
Szkolny psycholog, pedagog?
Wyżej też ja pisalam, nie podpisałam się, przepraszam.
A.
Dopiero teraz trafiłam na ten wpis, ale może będzie na przyszłość. Może by tak synowi dać teczkę na dokumenty do przechowywania tych wszystkich kart pracy? Wkładałby wszystko do jednej teczki i nie trzeba by szukać po wszystkich książkach, tylko wszystko w jednym miejscu, do tego mniejsza szansa na zgubienie czegoś.
OdpowiedzUsuńMa teczkę, niejedną. Owszem, teczka w plecaku. Pusta. A karty Bóg wie gdzie. Niestety, Syn to "rasowy"bałaganiarz.
UsuńMa teczkę, niejedną. Owszem, teczka w plecaku. Pusta. A karty Bóg wie gdzie. Niestety, Syn to "rasowy"bałaganiarz.
UsuńHmm to szkoda. Ja mam podobnego ucznia, tylko że w 3 klasie dopiero i taki sposób zadziałał. Z tym, że nas nauczycielek jest 4 i udało nam się dogadać i po prostu pilnujemy, żeby wkładał wszystko do teczki, a w domu mama pilnuje. Czytając kilka Twoich wpisów dotyczących szkoły domyślam się, że z jego nauczycielami to by nie przeszło, a szkoda. No cóż, pozostaje mi życzyć wytrwałości :)
Usuń