poniedziałek, 20 października 2014

Dziecko w autobusie

Leje, zimno, nieprzyjemnie.
Aż się z domu wychodzić nie chciało, ale jak mus, to mus - kontrolna mammografia, pierwsza po operacji więc wydygana lekko, bo blizna przy ucisku boli. Wolałabym iść do dentysty ......
Odpuściłam samochód (który zresztą stoi w garażu jakieś 40 km od domu hehe) i pojechałam koło wpół dziesiątej autobusem. Przystanek pod domem, końcowy pod szpitalem, nie trzeba się stresować szukając miejsca do zaparkowania.

Postałam chwilkę na przystanku, autobus podjechał nabity ludźmi. Przemieszczam się bardziej do środka, aby nie przeszkadzać ludziom kasującym bilety i widzę taki obrazek.
Młoda, dość obszerna gabarytowo mamusia siedzi w połowie dwuosobowej kanapy a obok niej przy oknie stoi na siedzeniu tak na oko dwuletnia dziewczynka wydając bardzo głośne dźwięki przywołujące chyba stojącą nieopodal ciocię. Naprawdę, jak na dziecko, to głos jak dzwon. 
Obok stoi babinka.......
Mówię do mamuśki - "pani weźmie to dziecko na kolana i się przesunie do okna, starsi ludzie stoją".
Kobieta spojrzała na mnie zdumionym wzrokiem, dziecko usiłowała posadzić sobie na kolanach ale tyłek przesunęła może o 10 centów. Babinka klapnęła nieśmiało jednym półdupkiem, zawsze to lepsze niż stać i walczyć z siłami odśrodkowymi trzymając się rurki trzęsącą ręką. Patrzę na mamuśkę, mając w oczach "no rusz się kawałek do tego okna", a ta - dobrze czytając - "no przecież nie przesunę się, bo tu jest mokro i brudno !!!".
Nosz ja pierdzielę !!!, a kto tam nabrudził?, kto postawił dzieciaka na siedzeniu mokrymi i brudnymi butami? to kto ma to zetrzeć tyłkiem?

Poza tym, jak naprawdę dzieci lubię, to ta dziewczynka to jakaś masakra. Krzyczy (nie płacze, tylko wydaje okrzyki), wije się, wyrywa - tragedia. Spokojnie usiadła (na tym mokrym zresztą) dopiero kiedy inna pasażerka zwróciła się bezpośrednio do dziewczynki. Jak ręką odjął. Mokry tyłek jej nie zaszkodził bo pieluchowana, więc spoko. Uspokojeniu sprzyjał też fakt, że sobie dziecię zdjęło czapkę z łepetyny - gruba czapka to małej gorąco było tak, że niedługo zaczęłaby gwizdać jak czajnik. Myślałam, że padnę, kiedy mamuśka zażenowana stwierdziła "ale się rozczochrałaś Nikolko", kiedy widać było, że to nie fryzurka do poprawy tylko do uczesania po prostu. Głowa Nikolki nie widziała jeszcze grzebienia. 
Rozumiem - mogła nie zdążyć, na szybko czapę na głowę, grzebień czy szczotka do torebki i jadziem. Ale mamuśka miała perfekcyjny mocny makijaż i ułożone włosy. I tego już nie rozumiem.


Ciekawe, jaka będzie duża Nikola ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A Ty, co o tym sądzisz?