Jakoś mi nie po drodze do pisania, może to się zmieni, jednak nic na siłę.
Od jakiegoś czasu coraz wyraźniej słyszę głośne i roszczeniowe DAJ.
Wszystko się należy, ludzie czekają, aby im ktoś DAŁ. Nie ktoś - państwo, rząd.
Bo się należy. Bo przecież nie przychodzi do głowy, że przydałoby się może samemu zadbać o swoje potrzeby, do pracy może iść? Żadna nie hańbi, jeżeli nie ma na życie, na dzieci, to każdej pracy człek się ima. Znaczy - tak powinno być wedle mojego zapatrywania na życie.
A tu im więcej dostają, tym więcej chcą, tym bardziej krzyczą DAJ !!! DAAAAJ !!!!! A do pracy? Coraz częściej sie słyszy "do takiej pracy nie pójdę", "za takie pieniądze nie pójdę". Poniżej godności - pytam się? Bardziej godnie wyciągać rękę i krzyczeć DAAAJ !!!
A dziś wkurzyłam się jak to co niektórzy światli punktują kokosy otrzymywane przez samotne matki uzasadniając brak 500 zeta dla pracującej samotnej matki z jednym dzieckiem. O tym już ja pisałam dawno i się potwierdza
Gotuje się we mnie jak to słyszę, bo przecież całe długie lata byłam samotną matką z trójką dzieci i nie dostawałam NIC.
W 1996 roku adoptowałam dwoje dzieci. Pisze adoptowałam, bo szybko zostałam z dzieciakami sama. Nie jest prawdą, że dostałam wsparcie od państwa. Nie było wówczas urlopu macierzyńskiego na adoptowane dzieciaki. TERAZ JEST. Siedziałam na lewym chorobowym trzy miesiące, a potem w pracy byłam na cenzurowanym dość długo. Po rozwodzie eks nie kwapił się do płacenia alimentów (w wysokości po 200 zeta na dziecko !! - nie zapłacił ani raz), wkrótce również zlikwidowano fundusz alimentacyjny. Pod koniec 2002 r. urodziłam dziecko, którego ojciec się wypiął na obowiązki - pomijam już dlaczego. Żadnego becikowego nie było. Miałam 16 tygodni urlopu macierzyńskiego (TERAZ JEST ROK czyli 52 tygodnie). Podjęłam kolejną pracę w nienormowanym czasie, bo przecież musiałam to wszystko pogodzić. Wzrosły mi dochody więc ZABRANO mi dodatek rodzinny i nie załapałam się ani raz na świadczenia alimentacyjne bo za dużo zarabiałam. Bo wg mnie musiałam skoro wydatki mi wzrosły. A gdyby mi spadły to musiałabym do opieki społecznej i cholera wie co byłoby z dziećmi - może uznanoby że nie daję rady i trzeba mnie wspomóc zabierając dzieci (a raczej najmłodsze?). Jakoś bałam się zaryzykować. Z przedszkolem był problem bo też patrzyli na dochody - karty wypełniał zakład pracy podając zarobki. Status samotnej matki nie dawał pierwszeństwa w przyjęciu. Żadnych darmowych książek, obiadów w szkole, ulg - NIC. Jedyne z czego korzystałam to rozliczenie PIT wspólnie z dziećmi i potem ulga na dzieci - wszystko.
Tak było moi kochani jeszcze nie tak dawno temu.
Da się?
Jak patrzę co teraz bym miała, to raj. A wielu to jeszcze MAŁOOOOOO.
Też uważam, że projekt 500+ dyskryminuje samotnych rodziców. Jak można doradzać ustabilizowanie się i rodzenie kolejnych dzieci kobiecie, która uciekła od męża/partnera do domu samotnej matki na przykład? Jak można dyskryminować dziecko pozamałżeńskie przy kolejnym małżeńskim? Przecież matka ta sama, zatem o co kaman? Jako samotna nie była matką?
Zresztą jedno wyklucza drugie.
Bo gdyby jakaś kobieta posłuchała rzeczniczki to przecież byłoby tak - ma jedno dziecko pozamałżeńskie, stabilizuje się (według porady) czyli wychodzi za mąż, rodzi kolejne dziecko ale dalej nie załapuje się na 500 bo to pierwsze się nie liczy - tak wynika z projektu. Dostanie 500 jak urodzi drugie małżeńskie ................
Chore.
Ale chore jest właśnie nastawienie - DAJ.
A kurka wodna - idź i zarób !!! Może będziesz miał szczęście, że ci nie zabiorą?
Gdzie my zmierzamy???
Beonda, obawiam sie, ze moj email (z yahoo.com) do Ciebie mogl wyladowac w Twoim folderze spam. Moglabys sprawdzic poczte i choc krotko dac znac o statusie? pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa dostanę 500zł ale szczerze mówiąc wolałabym zamiast tego aby potaniały prywatne żłobki, ceny artykułów dla dzieci i tego typu rzeczy... no ale jak się chce wygrać wyboru to trzeba chwytać się każdej możliwości i nie jest ważne co na to gospodarka...
OdpowiedzUsuńTrafiłam tutaj dzisiaj zupełnie przypadkiem.
OdpowiedzUsuńMam dwóch dorosłych synów i sporo wiem na temat o którym piszesz. Były (zarabiał fortunę) nie płacił alimentów. Sprawy w sądzie z udziałem jego adwokatów były szopką.
Gdy wyszłam drugi raz za mąż straciłam pracę i nie otrzymywałam świadczeń alimentacyjnych. Zgodnie z obowiązującym wtedy prawem nie mogłam ich pobierać. To mój drugi mąż miał obowiązek utrzymywania dwójki dzieci pierwszego. I tyle. Pamiętam jak dzieliliśmy parówkę na pół żeby dzieci zjadły, a sami w kącie ze śmiechem i płaczem na zmianę jedliśmy gotowane buraki.
Mniejsza o to. Opieka społeczna nie pomogła nam nigdy bo mieliśmy stały dochód. Niewielki, ale jednak.
Uważam, że dzisiejsze rozdawnictwo jest pielęgnowaniem patologii. Siostra mojego męża ma pięcioro dzieci. Każde z innym mężczyzną. Na każde dziecko 500zł alimentów, różne zasiłki, dodatki, bezpłatne obiady w szkole. Biedna wielodzietna rodzina. Po zasiłek z MOPS jedzie taksówką, pali drogie papierosy. Po każdej większej zapomodze kupuje sobie złotą biżuterię, nowy telefon, ciuchy. Pali drogie papierosy, chodzi do drogiego fryzjera. Dzieci chodzą w tym co dostaną od innych ludzi po ich dzieciach. Przebierając te rzeczy jeszcze wybrzydza.Długo wyliczać. Nigdy nie pracowała. Za to dostała z urzędu 19,5 tys zł na rozpoczęcie działalności. wzięła pieniądze i zaszła w ciążę cały czas będąc na zwolnieniu lekarskim. Żyranci spłacają, a ona się śmieje. Dzieci chowają się na ulicy. Na podwórko wychodzą same od kiedy nauczyły się chodzić. Ona z nimi nie wychodzi nigdzie.
Teraz czeka na dobry zapis ustawy. Ma w końcu 5 dzieci.
Wolałabym ulgi w podatkach dla pracujących rodziców mających dzieci. Szkoda mi oczywiście rodziców w trudnej sytuacji, która nie jest wynikiem ich lenistwa i demoralizacji, ale w takich przypadkach powinni dostać pomoc w postaci obiadów dla dzieci (to nie jest mała pomoc). Dzieci siostry mojego męża chodziłyby głodne gdyby nie taka forma pomocy bo większość pieniędzy w tej rodzinie matka inwestuje w siebie.
W Polsce promuje się patologię uczciwych ludzi spychając na margines.
Ja samotna pracująca matka zdrowie i nerwy straciłam borykając się z problemami i życiem. Moje dzieci biedę znają na wylot.
Ta leniwa krowa leży sponsorowana przez wszystkie możliwe instytucje. Czeka niecierpliwie na 500zł na każde swoje dziecko.
Napisałam trochę chaotycznie, ale ten temat zawsze budzi we mnie emocje.
Jeśli jeszcze to czytasz czasami to daj znać co u ciebie, jak sobie radzicie, co teraz cię interesuje?
OdpowiedzUsuń