Mamy nową Polskę.
Której ja się obawiam. Nie głosowałam za PISem. Głosowałam za zmianami mając nadzieję, że ludzie mają dość dotychczasowego "porządku", afer, złego prawa i ludzi zmieniających poglądy tylko po to, aby utrzymać się u koryta. Chciałam zobaczyć nowe twarze i nowe nazwiska.
A stało się jak się stało. Dlatego się obawiam.
Dobry rząd, to rząd który ma silną opozycję. A co mamy? Mamy perspektywę przepchnięcia wszystkich pomysłów, każdej ustawy, którą ktoś wymyśli. Mamy jedną partię, której praktycznie nikt i nic nie powstrzyma we wprowadzeniu swojego porządku. W podstawowych aspektach, pomysłów ludzi (niektórych jak dla mnie oszołomów), którzy o nich pojęcia nie mają (rodzina, dzieci, związki).
Obawiam się tych 4 lat. Obawiam się, że się cofniemy. Obawiam się, że pójdą ogromne pieniądze na likwidację tego, co zostało wprowadzone w ostatnich latach. Na razie mamy powrót do wieku emerytalnego, likwidację gimnazjów, powrót 6latków do przedszkoli .... a kiedy będziemy wyburzać stadion narodowy, likwidować autostrady ?..... Nie gloryfikuję, nie twierdzę, że wszystko szło cacy, na PO też nie głosowałam. Wiem, że ludzie nie chcieli tych zmian, które teraz będą likwidowane (tym wygrali wybory). Mam jednak takie wrażenie, że to nie troska o rozwój państwa, że bardziej rozgrywka rywala, na zasadzie: zniszczę to co zrobiłeś bo wszystko jest źle, wracam do punktu wyjścia i .... no właśnie, co jest po tym "i"?
Na razie mam wizję rozdawalnictwa. Damy wam. Tylko, że aby dać, trzeba najpierw mieć. Czyli trzeba komuś zabrać.
Patrzę wokół, w moim najbliższym otoczeniu. Komu zabiorą, a komu dadzą? Moja rodzina nie zyska ani grosza ............
Lepiej byłoby stworzyć warunki do tego, aby ludzie mogli zarobić na siebie. Ułatwić, uprościć, odbiurokratyzować. Dać wędkę po prostu.
Pamiętam, jak na parkingu podszedł do mnie menel i chciał 2 zeta. Powiedziałam - dam 20 za umycie samochodu. Popatrzył jak na wariatkę! On? Umyć samochód???
Pamiętam, jak kobieta chodziła po domach prosząc o drobne pieniądze na chleb dla dzieci. Powiedziałam - dam zarobić, proszę umyć mi okna. Wyśmiała mnie. Ona? Zarobić???
Pamiętam, jak mi żona jednego podopiecznego powiedziała - "Pani kurator! pracują frajerzy! ja dałam państwu dwoje dzieci i do pracy za grosze nie pójdę, niech państwo je utrzymuje" .......
Po co zarabiać, jak ktoś da? Jak państwo da?
Przypatrzyłam się projektowi 500 na dziecko.
Kto skorzysta?
Na pewno nie skorzysta samotna matka jednego dziecka, która pracuje za najniższą krajową, bo przekroczy próg 800 zł na osobę. Skorzystają jej sąsiedzi, którzy nie mogą już doliczyć się dzieci i zrobią sobie następne, bo im się standard podniesie. Stary nawet nie będzie musiał fuchy szukać, na flaszkę przecież zawsze będzie..... A jak zabiorą do placówki razem z kasą, to zrobimy następne i kasa znowu będzie .......... No właśnie - a co z pieniędzmi jak dziecko trafi do pieczy zastępczej? 500 pójdzie za dzieckiem? A jak zabiorą wszystkie i rodzice spłodzą następne, to dostaną 500 czy to nowe będzie liczone jako pierwsze?
A nie lepiej byłoby realnie pomóc dzieciom potrzebującym? Przeznaczyć te pieniądze rzeczywiście dla dzieci, mając pewność, że trafią do dzieci? Proszę bardzo - darmowe żłobki i przedszkola, darmowe obiady w szkołach, darmowe zajęcia pozalekcyjne. Zamiast tych 500 na dziecko skoro kasa na to jest. A jest?............. Ale nie.
Jakoś tak mi się zazębia z tym kolejny temat. In vitro .......... Ciekawa jestem, czy ktokolwiek z tych straszliwych przeciwników ustawę przeczytał? Zna treść? Bo jak czytam komentarze pełne protestów to zauważam, że ludzie protestują przeciwko temu, co ustawa wyklucza, czego nie dopuszcza. Wniosek zatem - ludzie nie znają treści ustawy (nie o in vitro tylko o leczeniu niepłodności), a połykają papkę dziennikarską i protestują. Przeciwko finansowaniu in vitro z ich podatków głównie.
A nie protestują przeciwko finansowaniu leczenia alkoholików, palaczy, narkomanów .... Nie protestują przeciwko finansowaniu dzieci przebywających w domach dziecka (bo przecież nikt chyba nie wierzy w to, że koszty przebywania dziecka w DD ponoszą rodzice - jak powinni zgodnie z ustawą), przeciwko utrzymywaniu z zasiłków rzeszy nierobów, nieudaczników i patologii - w tym też niestety dzieci płodzonych i rodzonych w oparach alkoholu .............
A zauważył ktoś taki ciąg ? 500 na dziecko = zwiększona liczba urodzin dzieciaków, które trafiają do domów dziecka czy innych placówek opiekuńczych, dzieciaków z FAS. Plus zakaz czy ograniczenie dostępu do in vitro .... Duuużo dzieci będzie do adopcji i więcej rodzin bezdzietnych. Jaki wynik ?
Będzie wzrost demograficzny? No będzie. A kto będzie chował czyje dzieci to nieistotne .............
Bo chyba nikt się nie łudzi, że bogaci bezdzietni korzystają z finansowania in vitro przez państwo. Ta ustawa miała dać dostęp do procedury ludziom niezamożnym.
I zanim mi ktoś wrzuci tutaj argumenty o zabijaniu, preselekcji, in vitro dla homoseksualistów itp, to proszę przeczytać ustawę. Tylko czy jest sens? Teraz zamrożona, bo kliniki działać bez papierków nie mogą. Papierologia może trwać dwa miesiące, a do tego czasu ustawy pewnie nie będzie bo będzie nowa ..............
Opodatkowanie sklepów wielkopowierzchniowych i banków kogo dotknie? Kto ten podatek zapłaci ? Ale tutaj na razie nie znam szczegółów, może wymyślą coś, co nie uderzy w klientów.
To takie moje czarne wizje. Bardzo chciałabym się mylić. Bardzo chciałabym się POZYTYWNIE rozczarować. Bardzo chciałabym za 4 lata śmiać się z siebie i swoich wizji.
A na razie obawiam się. Bardzo.
ps. Ile głosów oddali tacy "wyborcy" ???
Ja też nie głosowałam za PISem i bardzo się obawiam co to będzie, bo jakoś nie wierzę w to, że będzie lepiej. Od kilku lat mój ojciec powtarza: potrzebny jest ktoś pokroju Piłsudskiego kto zrobi przewrót po to, aby wreszcie zrobić porządek jak trzeba, wywalić na zbity pysk ludzi, którzy się nie nadają i powoli faktycznie odbudowywać. Ale niestety ludzie, którzy by się nadawali nie chcą się pchać w to bagno...
OdpowiedzUsuńJeszcze taka historia: w moim rodzinnym mieście jest duży zakład. W latach świetności dawał pracę tysiącom ludzi w całym województwie, dzielnica wokół zakładów rosła, ludziom żyło się bardzo dobrze. Niestety zakłady zaczęły podupadać ale dla zarządu najważniejsze było aby w pierwszej kolejności uszczknąć dla siebie ile się da. W końcu przyszedł nowy dyrektor i postanowił działać aby wskrzesić zakłady, pomóc pracownikom, utworzyć nowe miejsca pracy aby dzielnica znów ożyła. Zaczął od zarządu i porządkach tam. Gdy pozostali prezesi zorientowali się do czego dąży, że te zmiany dotkną ich bezpośrednio (obcięcia pensji, zwolnienia) tak w ekspresowym tempie zmówili się, wymyślili jakąś bzdurę i go odwołali byle tylko nic się dla nich nie zmieniło. No i zakłady dalej zaczęły podupadać ale to już dla nich było nieważne. Oni się wybronili.