wtorek, 14 lipca 2015

Zaległości

Wiem, wypadałoby coś napisać.
Wielokrotnie już, już miałam to zrobić i znowu tydzień poszeeedł.


Wspominałam o tym, że Syn złamał rękę?
Nie.
A złamał. Zainaugurował w ten sposób sezon rowerowy, bo było to w maju. Do dziś chodzi w ortezie, bo poszły obie kości przedramienia, jedna się trochę przemieściła i nie udało się jej dokładnie nastawić, ale na szczęście goi się ładnie.

Podstawówkę skończył bez dopy.
Wpisano mu osiągnięcia artystyczne na świadectwie.
Do gimnazjum, tego co chciał, dostał się bez problemów. Akurat w tej szkole po kolei brano pod uwagę: 1. zachowanie, 2. wyniki testu kompetencji, 3. świadectwo, ale najpierw osiągnięcia, a na koniec oceny. Czyli faktyczna wiedza i zachowanie - bo jak ma jakieś zainteresowania i pasje to raczej stabilne dziecko .... ups, sory .. młodzież.
Jednak jest pewien minus.
Do tego samego gimnazjum będzie chodził też chłopak, przez którego przeniosłam Syna do innej szkoły w trzeciej klasie podstawówki. Przyjęli go, bo mieszka akurat w rejonie tej szkoły, więc nie miało znaczenia ani zachowanie, ani test, ani świadectwo.....
Zaznaczono, że ze względów bezpieczeństwa lepiej aby byli w innych klasach.

Rękodzielniczo odmieniłam nieco kręgi zainteresowań. Coś mi się spodobało, ktoś zaoferował kosmiczną cenę zatem się techniki nauczyłam i nie dość, że sobie robię co chcę i jakie chcę, to jeszcze w świat puszczam.
Pokażę w następnym poście, bo wszystkie fotki na komórce i muszę je zrzucić, przynajmniej w chmurę :).

Na razie wakacje spędzamy w mieście.
Różne sprawy pomieszały nam szyki i trzeba było zrezygnować z wyjazdu nad morze, a chciałam baaardzo i nawet umówiona wstępnie byłam.
I okazuje się, że i tak bym rezygnowała.
Bo kalendarz lipcowy mam straszliwie zapełniony. A to Mamę na zabieg i do kontroli po zabiegu (jutro), a to Syn do okulisty (za dwa dni) albo do kontroli ortopedycznej (29go), a to ja mam dentystę (24go bo zęba w kawałkach wyplułam "znienacka" i na raty go robimy). Coś jeszcze jest ale w kalendarzu zapisane i na gorąco nie pamiętam.
W międzyczasie zaplanowaliśmy wycieczkę do Słowackiego Raju, taki prezent imieninowy dla Syna. A inne wyjazdy będą w sierpniowe wekendy.
Na dodatek dziś zadzwonił telefon, na który czekałam od jakiegoś czasu.
28go lipca rano mam się zgłosić do wstępnych pomiarów i ofocenia w ..... "cyckowni" - jak nazwałam poradnię, która wyrówna mi klatę.
Niestety, nie da się żyć z kawałkiem jednej i pełną dużą drugą piersią. Ręce mi cierpną coraz częściej i w najmniej oczekiwanym momencie. Nie tylko w bezruchu na dodatek. Nieświadomie wiecznie chodzę skrzywiona (na plecach, nie na twarzy), kark mnie boli .... no krzywa jestem i tyle. Trzeba to wyrównać i nie chcę powiększać. Z dziką rozkoszą pozbędę się z pół kilo balastu.


Czyli - po raz kolejny przekonuję się, że tak jakoś mi się coś "sypie" i zła jestem na okoliczności, a potem się okazuje, że to jakby wedle planu, którego nie znam przecież (i dlatego się wściekam), a który kiedy się już objawi to jest jak najbardziej po mojej myśli i sama dobrowolnie wszystko bym temu podporządkowała i wszystkie plany zmieniła.
Ale namieszałam .....



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A Ty, co o tym sądzisz?