Dziś sprawa ruszyła, ale podpisałam zobowiązanie, że wszystko zatrzymam w tajemnicy. Czyli nie napiszę.
Mogę tylko tyle, że wszystkie zasłyszane opowieści co do kosztu i włażenia z buciorami w najbardziej intymne zakątki duszy w sprawie toczącej się przed Sądem Biskupim - to nieprawda.
A teraz będzie lekko i przyjemnie.
Mój Tato ma problemy z zasypianiem. Tłucze się nocą nie mogąc zasnąć, męczy, zapada w sen nad ranem.
Może mi kupisz w zielarskim jakąś herbatkę albo coś? - zapytał.
Nie kupiłam herbatki. Kupiłam "coś".
Tabletki nazywają się Valerin sen i mają zastosowanie w trudnościach z zasypianiem, a ich opakowanie wygląda tak:
Po otwarciu dostałam ataku śmiechu, bo tabletki są ................... niebieskie.
Ładniutko skomponowana fota, jednak zaznaczam, że to nie jest reklama.
A jak Tato nieopatrznie pomyli sobie tabletki?
To nie zaśnie........................................
Chłe-chłe.
uśmiałam się z tabletek :D
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki. Swoją drogą-czy zmuszanie do podpisania takiego zobowiązania nie wygląda dziwnie? Z góry sugeruje, że coś dzieje się w sposób nie do końca prawidłowy. Jak to w sektach bywa...
OdpowiedzUsuńMimo wszystko nie mam takich odczuć. Nie będę wiedziała co powiedzieli inni, a oni co powiedziałam ja. Podpisem zobowiązałam się do tego, że nie będę rozmawiała o tym np. ze świadkami, nie zasugeruję, nie nakłonię, a oni powiedzą to co wiedzą. Wszystko w sumie na wiarę. Dużo mniej stresujące niż sprawa cywilna.
UsuńAaaa, jeszcze. Tajemnica obowiązuje do czasu zakończenia sprawy. Potem mogę opowiadać.
Usuń