piątek, 11 lipca 2014

Kabelek

Z cyklu "dbamy o klienta", znaczy jak go zrobić w balona.



Nauczona przykrym doświadczeniem braku kontaktu z dzieckiem, któremu padł i telefon i zapasowa bateria (taki power bank, fajna sprawa), poszukałam i zakupiłam ładowarkę solarną, na którą jeszcze czekam i takie fajne ustrojstwo pozwalające podłączyć do telefonu baterię AA czyli pospolity "paluszek" dostępny wszędzie. Potrzebuje jednak do tego odpowiedniego adaptera czy jak to zwać - przedłużka, przejściówka, kabelek .............. nieważne.
Wzięłam ustrojstwo ze sobą i poszłam po punktach usług GSM wszelakich. W którymś z kolei pan miał coś takiego, sprawdziliśmy, zadziałało, kupiłam. Za dychę.
Po pierwszym podłączeniu końcówka micro-usb się wzięła i raczyła podzielić na dwie części.
Udałam się tego samego dnia do punktu wymienić wadliwy towar na inny. Nie było, mieli jedną sztukę. Pan sprawdził w innym punkcie swojego biznesu i głośno stwierdził, że jest osiem sztuk, z których jedną otrzymam w kolejnym dniu. Ale zapytał ile zapłaciłam za kabelek.
I się okazało, że kabelek powinien kosztować mnie nie dychę, ale złotych piętnaście. Cóż............ "zrobimy tak, żeby pani nie dopłacała", co dla mnie jakoś było przymusowo oczywiste, aczkolwiek nie wiem, czy bym tego nie zrobiła dobrowolnie ze swojej wrodzonej beznadziejnej uczciwości.

Zatem poszłam po kabelek kolejnego dnia.
Pan mnie ujrzał, powiedział, że kabelka dla mnie nie ma i podał mi bez jakichkolwiek dyskusji 10 zeta.........

Jak obiecał - nie dopłaciłam.

Gdyby nie powiedział dzień wcześniej, że jest 8 sztuk w innym punkcie, przyjęłabym bez szemrania i jakichkolwiek wątpliwości. A tak stwierdzam, że szkoda im było tych 5 zeta straty więc oddali mi tyle ile zapłaciłam za kabelek i wszystko.

Ten punkt usługowy już jest dla mnie stracony.
Mało poważni ci goście tam.



A tak na zaś, może ktoś skorzysta z mojego błędu (błędów).
1. na podróż w piękne miejsca dać jednak dziecku aparat fotograficzny i to na baterie. Niestety, bateria w telefonie szybko się wyczerpuje.
2. na kilkudniowy wyjazd zaopatrzyć dziecko w alternatywne źródła energii (my już mamy ładowarkę na korbkę - była w domu, ale nie pomyśleliśmy, zasilanie z paluszka i ładowarkę power-bank solarną).
Zawsze wykona chociaż jedno ważne połączenie, a solarna może ładować się gdziekolwiek.
3. zapakować na stałe do walizki rozdzielacz w celu uniknięcia walki o dostęp do gniazdka.

Nauka płynie z tego, że nie miałam z Synem kontaktu prawie 4 dni. W tym czasie byli niemal cały czas w trasie, a on całkowicie wyładowaną komórkę położył na półce w autokarze. I kiedy w końcu zajechali na nocleg pod dachem, po prostu zapomniał ją zabrać. Kiedy się zorientował po posiłku, kierowcy już spali i nie miał jak się dostać do autobusu.
Zdjęcia nadrobimy, było ich sporo, poza tym wszyscy dostaną kolekcje fotek na płytach.
Ale na przyszłość już takich błędów nie popełnię.


A tak w ogóle to ................. BYŁO MEEEEEEGA  !!!!!!









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A Ty, co o tym sądzisz?