czwartek, 13 marca 2014

Radocha

Mam wynik.


Gadzina gadzinką była jeszcze niewinną i ŁAGODNĄ. Do czerwca mam spokój z poradnią, w której poczekalni spędziłam ponad 4 godziny zanim usłyszałam dobre nowiny - warto było :)
A wracając do domu, z tego szczęścia i radości posiałam dokumentację. Miejsca były dwa możliwe - autobus (łatwiej mi jechać środkiem komunikacji publicznej bo samo zaparkowanie pod szpitalem graniczy z cudem, a jak się uda to godzina kosztuje 2 złocisze) albo kwiaciarnia, do której wstąpiłam kupić mini słoneczniki w połówce kokosa dla Siostry - tak w podzięce że czuwa.

Na szczęście teczkę zostawiłam pośród kwiatów.

W ogóle ten ostatni czas oczekiwania był tragiczny - sporo zawaliłam, umknęły mi terminy ważnych spraw, dużo robiłam jak automat nie zapamiętując faktu wykonania tego czegoś - ot, całkowicie bezmyślnie i mechanicznie. Już zaczynałam się obawiać, że to jakaś megaskleroza zaczyna mi zwoje mózgowe prostować, ale mam nadzieję, że wróci wszystko teraz do normy.

Czyli w zasadzie można by powolutku planować wakacje, jednak ...... zaraz na początku wakacji Syn jedzie  na 10 dni za granicę (pod warunkiem, że go mutacja nie dopadnie wyjazd ma pewny) i ten wyjazd częściowo trzeba opłacić i do łapki mu euro dać. Śpiewają w Lecco i w Mediolanie, trzy dni mają spędzić w Paryżu, z czego jeden na totalnych szaleństwach.
Sierpień też ma już prawie cały zajęty.
Chciałabym, abyśmy gdzieś wyjechali razem, we trójkę, ale finanse nas chyba nie puszczą. Niestety, musimy wyłożyć kasę na stały aparat dla Syna. A to jest kilkadziesiąt stówek. Gdyby nie nosił solidnie ruchomego, buntował się i oszukiwał - byłaby inna gadka. Ale nosił i górę i dół ponad dwa lata, może ze trzy razy zapomniał założyć górny aparat na noc. W dolnym chodził cały czas, jadł w nim, śpiewał - bo dół był koszmarny. I nadal jest. Dół wymaga koniecznie korekty drogim aparatem stałym, tym zakładanym na każdym zębie. Górę ewentualnie można przyjąć, jednak jeżeli Syn pójdzie w kierunku śpiewu to zęby mieć musi ładne i równe. Jak się kończy zaniedbanie złego zgryzu wiem po sobie - dół mam przesunięty o jeden ząb w stosunku do góry i co jakiś czas wypada mi szczęka z jednego stawu, poza tym zgrzyta, strzela i chrzęści mi w nim non stop.
Łatwo nie będzie, coś będzie trzeba odpuścić. Doszliśmy z Mężem do wniosku, że Syn dostanie ten aparat i na dół i na górę - to jest nasza przyszłość i w niego właśnie najchętniej zainwestujemy. Bo on jest dla nas najważniejszy.

I spokojnie będziemy mogli powiedzieć, że uśmiech Syna ma ogromną wartość :))

1 komentarz:

  1. Super wieści, jesli chodzi o wyniki :) aparat już niekoniecznie ;)

    OdpowiedzUsuń

A Ty, co o tym sądzisz?