wtorek, 4 marca 2014

Kontrola

Poszłam sobie do kontroli do pana doktora ortopedy.


Zabrałam ze sobą kartę z SORu i płytę z Rtg mojej skręconej (juz wyprostowanej) nogi.
Wszystko z nią ok, tylko jak na płaskich butach idę szybko, coś mnie tam ciągnie i pobolewa i z tego "szybko" robi się tempo żółwie - nic wielkiego, nawet nie wiem czy na pewno związane z urazem. Karteluszek potrzebowałam, do ubezpieczenia.

Poczekalnia prawie pusta, dwie osoby przede mną. Pani, która już była u doktora ale dostała receptę na zastrzyki, z którymi własnie wróciła coby jej doktorek zaaplikował. I facet, od którego woniało tak, że siedząc dłużej blisko niego mogłabym się tanio upić - samym wdechem. No w końcu ostatki !
Zarejestrowana byłam na godz. 18tą. Za pięć weszłam do gabinetu, doktorek od razu powiedział głośno do pielęgniarki, że ma 5 minut (no w końcu OSTATKI). Pomyślałam, że więcej czasu mu chyba nie zajmę.
Doktorek wziął ode mnie co przyniosłam, popatrzył na kartę z SORu, zapytał "boli?" na co odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że trochę (patrz wyżej), doktorek stwierdził, że będzie jeszcze bolało, po czym zasiadł do klawiatury komputera. Rzekłam więc nieśmiało, że ja tylko właściwie po papierek do ubezpieczenia (przecież 5 minut ma!), na co usłyszałam, że ....... nie dostanę papierka, że muszę przyjść sobie xero zrobić z karty (odpłatnie oczywiście) bo on mi żadnego papierka nie da. Postukał cosik na klawiaturze (nawet nie wiem co) i ..... tyle.
No matko jedyna - na Rtg nie spojrzał, na nogę nie spojrzał (wiem, że ja nie jestem jakaś lasencja młoda tylko stare pudło już i nogi moje nieładnie się prezentują, no ale.....), papierka nie dał - i po jaką cholerę ja tam w ogóle poszłam? mało - zabrałam miejsce komuś, kto faktycznie pomocy ortopedy wymaga?
A może temu komuś wyświadczyłam przysługę? No bo jak takie podejście doktorek ma?




O osiemnastej zero zero byłam przed budynkiem przychodni ......................
















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A Ty, co o tym sądzisz?