Zaczęłam czekać na wynik dzisiejszych biopsji.
Wracając do domu usiłowałam sobie przypomnieć jak to było wcześniej, bo w zasadzie nie pamiętam tej pierwszej, od której wszystko poszło szybciutko. Nie mam jej wyniku na papierze, ale pamiętam, że pisało o zbyt małej ilości preparatu, a to z kolei znaczyło, że coś się nie podoba (a to akurat znalazłam u "wujka Google"). Na pewno nie miałam żadnych obaw co do wyniku i na pewno mnie nie bolało. Przypomniałam sobie natomiast wielki siniec, który pojawił się nie natychmiast, a jakieś dwa dni po biopsji.
Ciekawa jestem, czy ta moja niepamięć to wynik wyparcia, czy po prostu tak małe znaczenie miało to wówczas. Bo tak naprawdę wcale nie miałam wtedy najmniejszych obaw co do wyniku - taka rutynowa kontrola.
Teraz siedzę w domu i zastanawiam się, jak długie będzie tych kilka dni zanim dostanę wynik. Tym razem mam obawy co do jednej z trzech zmian. Dwa nakłucia były bolesne, bardzo, Dziabał i dziabał, nie mógł się wkłuć, cały czas podśpiewywał sobie pan doktor co mnie denerwowało. Jak powiedziałam, że boli to stwierdził, że nie powinno więc mam mu nie mówić, że boli, a zresztą "pacjentki nie pytałem"..... dziwny człowiek, chociaż mimo wszystko mnie nie irytował. I wyników tych biopsji się jakoś nie obawiam w ogóle. Obawiam się tej, która nie bolała i poszła najszybciej.
A tak w ogóle to dziś moja rodzinka ma kumulację.
Pisałam o tym, że u mojego brata stwierdzono SM. Brał interferon, Latem spadły mu płytki, niemal do zera. Dostał olbrzymią dawkę encortonu, którego skutki uboczne rujnują mu zdrowie. Aktualnie ma cukrzycę, bez insuliny nie funkcjonuje. Dziś usunęli mu śledzionę............
Początek roku "gruby", nie ma co..............
Trzymajcie kciuki.
trzymam kciuki
OdpowiedzUsuńMusi być dobrze. MUSI. Trzymam mocno.
OdpowiedzUsuńMoje wyniki będą za niecaly tydzień i też musi :)
Jak musi to będzie :), wyboru nie ma :). Też trzymam.
OdpowiedzUsuń