Mieszkam w centrum miasta, w strefie płatnego parkowania.
Opłaty pobierane są od poniedziałku do piątku w godzinach od 8 do 18 oraz w sobotę od 8 do 13,
a ich wysokość tak się kształtuje:
a) za 30 minut parkowania - 1 zł,
b) za godzinę parkowania - 2,50 zł,
c) za dwie godziny parkowania - 5,10 zł,
d) za trzy godziny parkowania - 8,00 zł,
e) za czwartą i każdą następną godzinę parkowania - 2,50 zł,
f) za dzień parkowania - 17 zł
Wykupuję zatem roczny abonament na jeden parking (na jeden mogę) i jak sprawdzają "bilety" to mam "roczny" wystawiony w widocznym miejscu za szybą i git. A bilety sprawdzają nawet i trzy razy dziennie. Raczej można mieć pewność, że się zostanie trafionym bez opłacenia parkingu.
Abonament nie gwarantuje niestety miejsca na parkingu, dlatego z trzech otaczających moją kamienicę wybrałam ten, na którym miejsce jest prawie zawsze. A to z powodu jego stanu chyba, bo dziura na dziurze, góry i doliny, kiedy pada i robią się kałuże to auta można nie poznać, robi się niemal jednolicie brązowe. Jednak na nim raczej postawię auto, niż nie postawię z braku miejsc.
Do czasu.
Tenże czas nastąpił w ostatni czwartek, zatem 12.06 pięć dni temu.
Mój parking został zastawiony barierami i oklejony informacją, aby "w dniu dzisiejszym, tj. 12 czerwca od godziny 16tej" nie parkować, gdyż będzie kładziona masa bitumiczna.
No suuuuper, ucieszyłam się bardzo i przeparkowałam auto natychmiast w miejsce odległe, pod pobliską Biedronkę.
Przyjechała maszyna, wygarnęła wszystko z dziur, zdarła resztki jakiejś nawierzchni przygotowując się do wylania owej masy, wyrównania i zrobienia tym samym mieszkańcom z abonamentami dobrze. M.in. mnie i Mężowi, bo mamy aut dwie sztuki (jeden abonament na mnie, drugi na Męża).
Dzisiaj zadzwoniłam do urzędu miasta z pytaniem, kiedy raczą swoje dzieło dokończyć i albo wylać ową masę albo doprowadzić do stanu poprzedniego, bo aktualnie to krajobraz księżycowy. Pan (się przedstawił, zapisałam i nie popuszczę) obiecał się dopytać u kolejnego pana (ten co się przedstawił był już drugi). Pytam się czy mi oddzwoni (bo ja chcę wiedzieć) czy ja mam zadzwonić? Ten mi na to - proszę jutro. A ja na to - a dlaczego jutro? Ja chcę wiedzieć czy mogę postawić na tym labiryncie dziur i barier auto bo przecież wszędzie tutaj się płaci. Oczywiście zadzwonię popołudniu, bo mam nieodparte wrażenie, że sobie chłopaki remonciaki od utrzymania dróg pomylili uliczki.
Bo owszem, 12 czerwca kładli asfalt na uliczce ............. dwie przecznice dalej. No baaaardzo śmieszne - prawda?
Zadałam jeszcze jedno pytanko - do kogo mam się zwrócić o zwrot kasy za parkowanie bez abonamentu na innych parkingach (cennik wyżej, kara 50 zeta) i na to pytanie nie otrzymałam odpowiedzi.
Dlaczego mnie to nie dziwi?
Czego dowiem się popołudniu - jeśli oczywiście pan odbierze telefon, bo mogę usłyszeć, że "własnie wyszedł, proszę później" dopiszę później.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
A Ty, co o tym sądzisz?