środa, 15 stycznia 2014

Ofiara losu

Dzięki serdeczne za wszystkie kciukasy i podpory psychiki.

Jest tak. Panizrejestracji zadzwoniła do mnie wczoraj, abym szybciutko, najlepiej w ciągu pół godziny, pojawiła się w poradni onkologicznej bo zwolniło się jedno miejsce i ona już podała do gabinetu moją kartę i zarejestrowała mnie do chirurga na poniedziałek. Zatem szybciutko się wyzbierałam, wypadłam z domu jak burza i nie patrząc pod nogi zasuwałam do taksówki.
Taaaa - i skręciłam nogę tak, że aż usłyszałam jak chrupnęły mi kości w stawie.
Wie ktoś jak wygląda ofiara losu?
O tak:
Na szczęście nie złamana, 
mam skręcony i naderwany staw skokowy i nogę w szynie 


Oczywiście u pani doktor byłam, noga nie bolała tak bardzo póki miałam na niej opinającego kostkę buta. Niestety, jak go już zdjęłam, to jedynym obecnie pasującym jest ten od NFZ. I właśnie w nim pokuśtykam do chirurga onkologa w poniedziałek, bo tamta sprawa ważniejsza. Skierowanie jest na cito....
Jestem zdecydowana na mastektomię, czyli rozwiązanie radykalne. Nawet jeżeli te komórki wykazujące poliformizm i atypię nie są złośliwe, to zezłośliwieć takie france lubią. Tak samo radzi onkolog. Takie samo zdanie ma Mąż. Tak samo podpowiada mi umysł, chociaż najchętniej zapomniałabym o wyniku i udawała, że nic mi nie jest.
Problemem będzie powiadomienie Syna. Wczoraj, kiedy jechaliśmy z Mężem na SOR, dziecko wyraziło swoje obawy słowami "żeby to tylko nie był rak mamusiu".............. , a przecież wiedział co zrobiłam i dlaczego boli mnie noga. Musimy coś wymyślić żeby mu powiedzieć prawdę, ale w sposób jak najbardziej łagodny. Niestety - obraz cioci ma wyryty w pamięci i dla niego rak zawsze oznacza śmierć.
Wszystko rozstrzygnie się w poniedziałek, byle do niego dotrwać.

Wygląda na to, że mój limit chorobowy wyczerpię w tym roku bardzo szybko. 








2 komentarze:

  1. Po pierwsze uważam że podejmujesz dobrą decyzję...to tylko cycki...a masz wspaniałego męża, syna... dziś sa takie czasy że jeszcze lepsze cycuchy Ci zrobią, w takim rozmiarze jak lubisz :) ważne tylko to, abyś raz na zawsze się pozbyła tego gówna...
    Co do Powiedzenia Synowi, z własnego doświadczenia wiem, że musisz mówić mu szczerze. Musi być świadomy - przynajmniej my tak robimy z Filipem - na bieżąco wie co dzieje się z Jagusią. Nie może być tak, że pewnego dnia wróci do domu a Jej nie będzie - miałby ogromny żal a tak wie, że musi wykorzystywać czas z Nią. Dzieciaki bardzo dużo rozumieją...

    OdpowiedzUsuń
  2. A po trzecie ... no ładna sierota z Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń

A Ty, co o tym sądzisz?