wtorek, 31 grudnia 2013

Jak pies z kotem.

Albo jak kot z chomikiem.


Prawda jest taka, że Zumba chciała się z Atyllą zaprzyjaźnić (chyba). Bez przejawów agresji przyglądała się małemu stworzonku, spała obok jego klatki sporych rozmiarów i często też na klatce. Czasami po tejże klatce też spacerowała. Podczas jednego z takich malutkich spacerków chomik kotę ugryzł w łapę - bo pomiędzy prętami klatki potrafi wysunąć pół pyszczka, a zębiska ma przerażające naprawdę - w stosunku do swojej wielkości oczywiście.
Syn był tym zdarzeniem oburzony, stwierdził, że chomik to nie żaden sympatyczny Atylla, a krwiożerczy Attyla i gryzonia znielubił.
Kolejnym razem chomik wbił zębiska w ogon koty.
Kota zaczęła spędzać obok klatki coraz mniej czasu.
Aż nagle nocą ciemną, po cichutku, kota sprytnie otworzyła klatkę chomika wypuszczając go na wolność............................

Gdyby Mąż nie wstawał w nocy do pracy, prawdopodobnie kota dokonałaby swojej perfidnej zemsty. Zdradziło ją jej zachowanie - wyraźnie polowała wokół szafki, pod którą schronił się przerażony chomik zostawiając tam kilka swoich bobków.
Wielki Człowiek uratował gryzonia stając się dlań bohaterem zapewne czego się nigdy nie dowiemy bo to nieprawda, że w Wigilię zwierzęta gadają.
Klatka chomika jest teraz zamykana dodatkowym zaczepem.


Przyznać muszę, że mam bardzo inteligentną kotkę.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A Ty, co o tym sądzisz?