środa, 20 listopada 2013

Dziś trochę makabrycznie.

Dawcy.


Termin, który kojarzy się różnie.
W ostatnich latach niestety pierwsze skojarzenie dotyczy młodych motocyklistów na ścigaczach. Pewnie dlatego wymyślono szokujące jak dla mnie hasła w typie:  "Śmiało, ktoś czeka na twoje serce" naklejane na tylnej szybie samochodu czy "Idzie wiosna, będzie więcej warzyw"..........

Nikt młody i zdrowy nie myśli o śmierci, a już na pewno nie wyobraża sobie swojego serca bijącego w innym ciele.
Straszna jest myśl, że ktoś chory ma szansę na życie za cenę innego życia.
Koszmarem musi być dla rodziców myśl o tym, że dziecko będzie żyć tylko wówczas, gdy swoje życie zakończy ktoś inny. I to w sposób nagły i dramatyczny. Takie nie wypowiedziane życzenie śmierci....... bo na pewno na to czekają.
Nie wyobrażam sobie świadomości, że jakaś cielesna część ukochanego człowieka "żyje" w kimś innym i mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała się przekonać jak to jest. Nie jestem przesądna, ale odpukać w niemalowane i splunąć przez lewe ramię.
Jednak sama noszę ze sobą kartę dawcy - już z przyzwyczajenia, bo przecież dawcą być nie mogę. Kiedyś oddawałam honorowo krew, całkiem sporo. Usunięcie tarczycy mi to uniemożliwiło. Nowotwór wykluczył mnie z grona dawców wszelakich.
Generalnie nadal uważam, że - topornie i okrutnie rzecz ujmując - zdrowe organy nie powinny się marnować, ale ............... zawsze brałam pod uwagę tylko siebie. Wewnętrzny opór nie pozwala mi na rozmyślanie o zgodzie na pobranie organów osób najbliższych. Za każdym razem - teraz też - następuje automatyczna wewnętrzna blokada tematu.

Co do własnej osoby nigdy nie zgodziłabym się na pobranie gałek ocznych. Kiedyś zapytano mnie - a dlaczego? Hmmm, nie wiem. Nie i już. Pomimo tego, że chcę zostać poddana kremacji. Nie potrafię sprecyzować dlaczego, a nie będę budowała jakichś teorii. Nie i tyle.
Takie zastrzeżenie miałam jedno - do chwili kiedy obejrzałam kolejny reportaż z cyklu "Oglądaj z Andrzejem Fidykiem". No i teraz takich zastrzeżeń i oporów mam już więcej.

Sposób pozyskania zgody rodziny na pobranie organów od umierającego czy już zwłok (o tym jest reportaż), nigdy nie będzie sposobem do końca nie budzącym zastrzeżeń. Takie decyzje bliscy podejmują w szoku, rozpaczy, nie myśląc racjonalnie. Na przemyśliwania czasu nie ma, decyzja podejmowana jest szybko. Ci zdecydowanie na "nie" po prostu nie podpisują, a może gdyby przemyśleli zawczasu, nie mieliby zastrzeżeń. A osoby, będące na "tak"? Czy moralnym jest podsunięcie papieru na zgodę "globalnie" i wręcz wypatroszenie zwłok ze wszystkiego co może się przydać (jakie to okrutne)?
A czy moralnym jest rozpytywanie szczegółowe zszokowanej rodziny na temat tego co można pobrać, a czego nie, akurat w danym momencie? Taki sklepik?
Ciężka sprawa.
A najcięższy kaliber to właśnie traktowanie zwłok.
O ile jestem bardzo "za" jeśli chodzi o ratowanie czyjegoś życia, to jestem na "nie" w przypadku wykorzystania implantów produkowanych z ludzkich kości, do poprawienia sobie np. nosa (przykład z filmu). Masakra jakaś.

Rodzina podpisuje zgodę - jakie to wzniosłe, jakie heroiczne, jakie godne poklasku i naśladowania.
Lekarze chirurdzy usuwają organy ratujące życie, póki komórki dawcy jeszcze żyją i ratują życie innej osobie. Ileż wspaniałych filmów - wyciskaczy łez wzruszenia o tym powstało!
Ale tu wzniosłość się kończy.
Zwłoki idą do rzeźników, którzy fachowo wypruwają z ciała kości.............. Pakują do folii i wysyłają do przetwórni.  Wstawiają w ich miejsce plastikowe rury i zszywają na okrętkę, a zrozpaczonej i zszokowanej rodzinie mówią - przecież państwo wyraziliście zgodę !!!

Nie wierzę, że poprawiający sobie urodę nie pytają, co im wstawią aby wyprofilować to i owo. Nie wytrzymałabym świadomości, że mój ładny nos zawdzięcza swój nowy kształt szkieletowi z .... trupa.


Biznes. To wszystko biznes. Jak można go tak nakręcać?!
Zwłoki - magazyn części zamiennych - warte są 250 tysięcy dolarów !!! Zwłoki !!!
Wiedzieliście?












ps. Pomożecie? Trochę późno sobie przypomniałam, ale gdyby się udało miałabym prezent dla Syna. Tym samym uchylam lekko rąbka tajemnicy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A Ty, co o tym sądzisz?