Ostatnio zdarzyło mi się to dwukrotnie. Niesamowite, jakie figle płata umysł człowieka.
Sytuacja pierwsza.
Idziemy z Mężem do domu rozmawiając, że w Lidlu będzie coś przydatnego i czy warto to kupić czy nie. Wkraczamy do bramy, przechodzimy obok wnęki, w której roznosiciele zostawiają ulotki. Siłą rzeczy mój wzrok prześlizguje się bez zainteresowania po tym, co tam leży. No i mówię - no to trzeba chyba rano iść, bo potem nie będzie, wykupią. To ja pójdę rano do Kauflandu.....
"A po co do Kauflandu?" - pyta Mąż zdumiony.
Co leżało we wnęce? Gazetka z Kauflandu oczywiście.
Sytuacja druga.
Koleżanki mąż, alkoholik niestety i znęcacz, dostał zaproszenie na odwyk. Koleżanka ma trochę (baaa, TROCHĘ) problemów z dzieckiem, aktualnie idą w kierunku zespołu aspergera. Nieciekawy zestaw.
Wczoraj koleżanka poinformowała mnie sms-em o zaproszeniu męża.
Dziś mi napisała, że jedzie do psychiatry na ulicę X obok Y na wysoko płatną wizytę.
Koleżanka mieszka jakieś 40 km od naszego miasta.
Mając w głowie odwyk pokojarzyłam natychmiast - ulica X obok Y, psychiatra - no jak nic jedzie na naszą odwykówkę. Tylko dlaczego ona? dlaczego płaci i po co? dlaczego bez alkoholika? i dlaczego w drugą stronę (znaczy do innego miasta bo tak mi powiedziała, gdyż zadzwoniłam i była w pociągu)?
No oczywiście, że jechała z dzieckiem na wizytę do lekarza. Nie na odwykówkę, która u nas jest w podobnej lokalizacji co w innym mieście gabinet pani doktor.
Dogadałyśmy się .............
A ile sytuacji nie wyłapałam?
Czyżby już dopadała mnie jakaś demencja?
szkoda, że nie widziałaś mnie w pociągu po przeczytaniu Twojego sms-a taa wpadłam w panikę, że w odwrotnym kierunku jadę...haaaa
OdpowiedzUsuń