Wczoraj był dzień chłopaka.
No to zaprosiłam moich chłopaków na lody. Do Grycana.
Stoisko jest w dużym centrum handlowym.
Sytuacja taka była.
Syn wybiera lody stojąc przed witryno-chłodziarką.
Ja stoję do kasy, aby uregulować należność - najpierw kasa potem lody.
Mąż już zdecydowany na smaki stoi jakieś półtora metra ode mnie, aby nie blokować przejścia i tłoku sztucznego nie robić.
I nagle kilka kroków od Męża przyspiesza w jego kierunku taka mała dziewusia, czarnooka, ładniutka i ze słowami "tata, tata!" usiłuje złapać go za rękę.
Mąż biedny oganiać się delikatnie zaczyna, wycofuje, mówi "nie tata, nie tata", a jednocześnie patrzy na mnie z lekką paniką w oczach czy zauważyłam sytuację, może nie? a potem burak na twarzy...........
Oczywiście, że wszystko dokładnie zarejestrowałam i udając wstrząśniętą do głębi i śmiejąc się w duchu powiedziałam "gniewnie" - no ładnie, pogadamy w domu.
Mąż nadal wycofuje się na ile miejsca mu wystarcza ze słowami "nie tata", dziewczynka nadal wyciąga do niego łapki i mówi "tata, tata", ja śmiejąc się stwierdzam że "się rypło", a jej mamusia z miną strasznie speszoną tłumaczy, że "dziecko się pomyliło".....
Przecież wiedziałam o tym doskonale i śmialiśmy się z Mężem już otwarcie.
Ale mina Męża po prostu rewelacyjna.
Ubawiłam się całą sytuacją, ludzie wokół również i tylko syn zajęty wielością smaków niczego nie zauważył. Jak zawsze zresztą wybrał waniliowe i tylko waniliowe.
Dziś mi Mąż powiedział jak to wyglądało z jego strony. I że mamusia malutkiej jeszcze tłumaczyć się zaczęła i pomyślał że go pogrąża i pogarsza i tak dla niego idiotyczną sytuację. I że kompletnie nie wiedział co z tą dziewusią zrobić i odganiał się jak od muchy a może lepiej było ją na ręce wziąć.
Dla mnie to wszystko było zabawnym przypadkiem, gagiem komediowym.
A przecież są kobiety, które na takie "tata tata" zareagowałyby oskarżeniami i podejrzliwością.
No i jak się wtedy tłumaczyć?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
A Ty, co o tym sądzisz?