Zazwyczaj najpierw czytam książkę. Później oglądam film.
Zazwyczaj książka jest lepsza od filmu.
Kompletnie rozczarował mnie film "Anioły i demony". Książkę czytałam zachłannie, nie mogąc doczekać się zakończenia.
W przypadku "Chłopca w pasiastej piżamie" najpierw oglądnęłam film, nic o nim nie wiedząc.
Początkowo myślałam, że nie dotrwam do końca, nudził mnie. Świat postrzegany oczami i rozumem 8letniego chłopca, przez niego "opowiadany" tak, jak dzieciak ten świat widzi i rozumie. Dość szybko zaczęłam być ciekawa co będzie dalej, a im więcej Bruno tego świata pokazywał, tym większe emocje mi towarzyszyły.
Zakończenie filmu wbiło mnie w fotel. Dosłownie. Rzadko kiedy to się zdarza. Byłam wstrząśnięta.
Później kupiłam książkę. Niewiele różni się od filmu, głównie zakończeniem, które w książce nie jest tak wyraziste. Książkę czytałam, znając już historię Bruna i zupełnie mi to nie przeszkadzało. Stanowi uzupełnienie tego, co w filmie nie zostało wyraźnie pokazane. Ja w książce znalazłam potwierdzenie prawidłowego zrozumienia świata małego bohatera.
I tyle. Więcej nie zdradzę.
Pokażę tylko okładkę książki, którą ja czytałam
i plakat filmu, którego nie widziałam wcześniej.
Tematyka już nie stanowi tajemnicy.
Polecam. Wg mnie - lektura obowiązkowa.
Jakiś czas temu zapodałam sobie ten film wieczorem...nie spałam całą noc. Jest to jeden z takich filmów, który sobie trwa i trwa i niby nic się nie dzieje, ale zabija cię zakończeniem. Takim filmem jest też "Twój na zawsze" z Robertem Pattisonem oraz "Mamut". Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie ujęte - właśnie - film, który sobie trwa i trwa i niby nic się nie dzieje .....
OdpowiedzUsuńPolecam też "Pozory i złudzenia" i "Oszukaną".