Bo jest. A ponieważ rozsiani są po całym świecie, to kontakt z nimi jest najłatwiejszy poprzez to oto okienko na świat. No, okno.
Nic jednak nie zastąpi bezpośrednich kontaktów, spotkania, rozmowy. No i w zasadzie dziś chciałabym przedstawić kilka osób, które poznałam najpierw jako internautów, a potem osobiście. Bo to ciekawe jest. Chciałabym spotkać się z jeszcze kilkoma co najmniej osobami i może kiedyś... kto wie?
Muszę wrócić do mojego poprzedniego bloga bo tam, po zmianach, nie mogę napisać/wstawiać nic tak jakbym chciała, a pewne zapisy chciałam jeszcze tam umieścić. Będzie trochę linków odsyłających.
No i mam problem z kolejnością przedstawiania to polecę alfabetycznie :) trzymając się danych, które osoby te same publikowały. I mam nadzieję, że niczego nie ujawnię ponadto.
Dorota.
Poznałam Ją jako "Dorkamę", wielokrotnie komentowała moje wpisy, napisała do mnie meila i tak zaczęła się nasza znajomość. Najpierw blog, potem meile, następnie telefony i spotkanie. Ale jakie !!!!
O Dorocie wiedziałam to co od niej i to co w tych dwóch linkach. I przysłała mi swoje zdjęcie. Tyle.
I............ wysłałam do niej moje dziecko. Na wakacje. Okoliczności tegoż opisałam tutaj.
Zatem jako pierwszy Dorotę poznał mój syn.
Do dziś mamy serdeczny kontakt, Dorota była u mnie też, poznałyśmy swoje rodziny.
Buziaki Dorota.
Fisk.
To głównie dzięki Niej odzyskałam mojego bloga po zniknięciu. Kobieta niesamowita - jeśli się w coś angażuje to całą sobą i konkretnie. Najpierw miałyśmy spotkanie w Warszawie, krótkie bo ja byłam tam w dwudniowej delegacji. To było w maju, a w lipcu spędziliśmy u nich tydzień wakacyjnie. Miałam trochę zamieszania i kłopotów, z których właśnie Aga mnie wyciągnęła. Szum górskiego strumienia w moim blogowisku jest jej.
Nadal utrzymujemy kontakt.
Buziaki Aga dla Ciebie i Dziobka
Marcin i Asia
Też Warszawa, właściwie pod Warszawą. Rodzice dwóch adoptowanych dziewczynek i Olka, ich biologicznego syna. I też dwukrotnie się z nimi spotkałam. Marcin pisał http://tuptusie-adoptusie.bloog.pl/. Po zmianach na WP przenosi bloga w inne miejsce. O trudach wychowywania Oli mówił też w TVN
A o spotkaniu z nimi i Agą króciutko pisałam o tu.
Pozdrawiamy.
No i ostatnia osoba - nie alfabetycznie bo poznałam Ją kilka dni temu. Beata i Czarodziej.
Kiedyś tam, dawno, pisałam o zbiegach okoliczności. No i znów mi się cosik takiego przytrafiło. Nie wiedzieć czemu wlazłam sobie na statystyki bloga i znalazłam linka do bloga Beaty. Nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nie fakt, że przede mną leżał wówczas bilet na drugi koniec Polski, do Gdańska i wyjeżdżaliśmy za kilka godzin. Spotkałyśmy się oczywiście. Ona też o tym pisała.
Pozdrawiamy Was cieplutko. Nadal czuwam :)
No dobra. Ale po co ja to piszę?
Ano jest kilka powodów. Chciałam "pobawić" się możliwościami tego bloga (podoba mi się jak na razie). Ale przede wszystkim chcę pokazać inny wymiar. Bo dziś tak się jakoś poodwracało - ludzie poznają się w realu, a potem utrzymują kontakty poprzez głównie facebooka (już nawet gg padło).Blogi chyba też zarastają kurzem przynajmniej częściowo przez FB. "Wrzuć na fejsa a ja ci to zalajkuję" to standart. Zamiast spędzać ze sobą czas ludziska uaktywniają się na portalach publikując tam wszystko. Zbierają setki znajomych, a tak naprawdę............
Ja jednak wolę odwrotną kolejność.
No to już wiem, kto się czai za nickiem beonda :) i obserwuje mój blog. Pozdrawiam i dziękuję że czuwasz :)
OdpowiedzUsuńŁomatko co ty piszesz :) aż mnie pąs oblał.
OdpowiedzUsuńA internet jest po prostu pełen ludzi.
Różnych ludzi.
I dobrze.
Tylko w internecie odnajdzie się dwóch miłośników kanapki z nutellą i anchovis albo student kierunku wyplatania koszyków pod wodą na Uniwersytecie w San Diego ze studentem simpsonologii na Uniwersytecie Berkeley.
Tylko tak mogłyśmy się spotkać, dzieli nas 250 km i zwykle nie zmierzam w tyn w kierunku.
Było nam chyba przeznaczone :)))
I bardzo dobrze!!!
Dorkama