sobota, 12 października 2013

Co nas kształtuje

Syn siedzi i pracuje.
Zaznaczyłam w książce zadania z matmy. Jedzie po kolei bez błędów. Umie. Tylko nie potrafi tego pokazać w szkole. Problem tkwi w jego totalnym rozkojarzeniu, ciekawa jestem jego myśli.
Rozwiązuje zadanie z matematyki i z nosem w zeszycie pyta: mamoo, co to jest fotodermatoza ??!!
A zadanie jest o pociągu.......

A tak przy okazji - już dawno zauważyłam, że naszą osobowość kształtuje ............ trauma. Co pamiętamy z dzieciństwa najwyraźniej?
Przykładzik taki.
Jako mała dziewczynka w wieku przedszkolnym, czyli mając jakieś 5 lat maksymalnie (bo do szkoły poszłam jako 6latka) byłam kilka miesięcy w Bieszczadach. Z tego czasu pamiętam bardzo wyraźnie kilka obrazów: dobermana, którego bałam się jak diabła (szczególnie jedną sytuację, normalnie widzę to jakby było wczoraj), każdego wyjścia na posiłek, bo trzeba było przeskoczyć przez rów z pijawkami (raju, jaki on był szeroki wtedy!!), drogę do dentysty (bolało, noc była, zapamiętałam szczegóły miejsca, które pokazałam Mężowi około 40 lat później!!), byka ogromnego jak góra z koluchem w nosie (Wojtek go wołali, zły był strasznie). Czyli pamiętam to czego się bałam. I pamiętam sytuacje kiedy się wstydziłam. Też te Bieszczady - jak popuściłam w majtki to tak mi było wstyd, że do dziś wryty mam w pamięci ich wzorek, tych majtek, kwiatki takie pastelowe w lilach i różowościach. I z późniejszego czasu na wczasach, jak cały ośrodek śmiał się ze słodkiej dziewczynki, która chciała być grzeczna i powiedziała do kelnera, aby jej "bez łaski swojej nalał do termosu herbaty".... Dokładnie zapamiętałam cały proces myślowy bo mama kazała poprosić "z łaski swojej", a ja nie chciałam, aby ten pan robił mi jakąkolwiek łaskę. Ależ ja chciałam już do domu jak tak się ze mnie śmiali, dla mnie było to strasznie upokarzające, nie przyszło mi do głowy, że to z sympatii.
I jak na stołówce miałam przygodę bo mi skórka od kiełbasy (wiejskiej! pamiętam) poleciała do gardła, a reszta jeszcze była w buzi - wiadomo, poleciało wszystko "wewte" na talerze. A ja myślałam, że się spalę ze wstydu.
Pamiętam moje próby kłamstw bo bałam się reakcji mamy - karała surowo.
Pamiętam uczucie jak się topiłam - do dziś mam je kiedy dopływając do brzegu sprawdzam, czy mam pod nogami grunt. Jakaś taka obejma ściska mi serce.
Do dziś nie pokroję wątroby i nie zjem dziczyzny - tu jest zapach, który wrył mi się w pamięć w lesie, gdzie zobaczyłam rozprutego, jeszcze parującego jelenia.
To pamiętam najwyraźniej z dzieciństwa. Strach i wstyd.
Odosobnione momenty z całej reszty beztroski. Wyryte bardzo głęboko.

Ostatnio Mąż stwierdził, że pamiętam bardzo dużo szczegółów z dzieciństwa. Bo na jakimś plakacie zobaczyłam dziecko w kapelusiku, jaki ja miałam i szczerze go nienawidziłam. A tak "słodko w nim wyglądałam", że miałam go na głowie często ku mojej dziecięcej rozpaczy. Zobaczyłam na plakacie i mi wskoczyła klatka ze starego filmu.
No i ten mój Mąż powiódł swą opowieść o tym co on nosił na głowie. Zapytałam czy lubił to coś. Stwierdził, że nienawidził....... I im dalej w las..... tym więcej szczegółów sobie przypomina - wszystkie związane ze wstydem i strachem.........


Co nie znaczy, że byliśmy dziećmi nieszczęśliwymi, o nieeee. Jednak chyba to nas ukształtowało w bardzo dużej mierze. Ja przynajmniej jestem o tym przekonana.









2 komentarze:

  1. Też mam wspomnienie czapkowe:) czapka z królika, która strasznie śmierdziała i było w niej super ciepło i mama z babcią zachwycały się, że tak ślicznie w niej wyglądam, a ja niewdzięczna nie chciałam jej nosić:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak, te króliki i lisy..... łapki zwisające z kołnierzy, zęby i szklane oczka - szczyt mody i blichtru. łeeee

      Usuń

A Ty, co o tym sądzisz?