wtorek, 8 października 2013

Prezenty

No proszsz.

Nie wiem kto ukrywa się pod adresem 178.235.99.136 warszawa.vectranet.pl (spisane z licznika stat4u, nie szpieguję), ale ten Ktoś złamał licznik na 10.000 - w nagrodę czekoladkowy bonusik.





Czytam jednego bloga, poleconego, i strasznie się nakręcam. Jak przeczytam całość to na pewno o tym napiszę, na razie powoli i .......... muszę ochłonąć bo mnie telepie. Autora już nie lubię.

Dlatego dziś ma być lekko i przyjemnie.

Każdy lubi dostawać prezenty. Nie każdy umie je przyjmować, ale na pewno każdy lubi dostawać. Przynajmniej póki nie rozpakuje.

Generalnie są dwie grupy obdarowanych. Tacy, którzy rozpakowują prezenty od razu przy wszystkich i tacy, którzy choćby ich ciekawość zżerała, sprawdzają zawartość w samotnym spokoju. Podobno powinno się postępować wg pierwszej opcji, jednak druga opcja jest bezpieczniejsza. 
Do tej drugiej grupy należy moja Teściowa. Mało tego - prezentuje jej odłam radykalny. Bo nie tylko nie rozpakuje, nic nie powie ale nawet nie będzie pokazywała, że z tego czegoś korzysta. Tak ma i już. Dotyczy to wszelkich podarunków, zatem darczyńca nigdy nie wie, czy dana rzecz spasowała czy nie. Mąż mnie uprzedził wcześniej jak to jest, bo inaczej myślałabym cały czas, że ze wszystkim chybiłam jak kulą w płot.
Zresztą nikt nie wie, czy utrafił, czy nie.

Radykałem drugiej grupy jest moja Mama. Rozpakowuje prezenty natychmiast i wszystkim obecnym pokazuje co dostała. Każdą rzecz chwali, każdą się zachwyca. Ale tym razem, znaczy w sobotę, to przeszła już samą siebie. 
Ową serwetkę zapakowałam dość osobliwie, bo kupiłam teczkę A4, taką ładniejszą, lakierowaną, ale normalną teczkę na gumkę. O, coś takiego
tylko z kwiatami.

Najpierw życzenia złożył Syn, wręczając kwiatka o wdzięcznej nazwie frizea (o czym dowiedziałam się z komentarza - dzięki bardzo), po nim w kolejce stałam ja, a za mną Mąż taszczący przygotowane dla Mamy wypieki. Złożyłam życzenia i wręczyłam Rodzicielce ową teczkę ze słowami "a tak skromnie, teczka taka...". Reakcja Mamy po prostu zwaliła nas z nóg. Przecież nie wypada się rozczarować, z prezentu należy się ucieszyć. Zatem moja Mama natychmiast po moich słowach wypowiedziała to, z czego do dziś mamy radochę. 
"Teczka też się przyda".................... i mina niepomiernie zdumiona........... Padłam.


Ale pamiętam, jak Mama sama się wkręciła swoimi zachwytami. Co rok dostawała w prezencie makaron. Domowy, cieniuteńko pokrojony, robiony przez siostrę mojego dziadka - ciotkę Stefę (jak wszystkie dzieci mówiły). Stareńka ciotka Stefa była przekonana, że to najpiękniejszy, najlepszy i jedyny podarunek dla bratanicy (znaczy mojej mamy), bo ta zawsze wydawała pienia zachwytu nad tym makaronem. Tymczasem kiedyś po imieninach, ja, mała zołza, podsłuchałam co naprawdę Mama o tym myślała. I długo nie mogłam tego pojąć. A Mamie było przykro, że jej siostra dostaje coś ładnego na przykład, a ona ciągle tylko ten makaron i makaron........
No i tak naprawdę to nie wiadomo czy się podoba prezent czy to tylko tak z kurtuazji.

Wniosek z tego taki, że jak nie kijem go, to pałą. Bez względu na opcję nie wiesz, czy obdarowany cieszy się, czy nie.

Ja jestem umiarkowana. Rozpakowuję od razu ale w osobności.
I tej opcji będę się trzymać.




Chwalić się proszę, jak u Was ?














4 komentarze:

  1. Prezenty rozpakowuję przy darczyńcach i się cieszę, bo najczęściej to sugerowane prezenty ;) A Ty do teściowej się upodabniasz, tak w samotności rozpakowywać? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest tak zachowawczo.... bo nie bardzo umiem ukryć rozczarowanie i udawać zachwyt jak dostaję np stopięćdziesiątyktóryś kubek (miałam fazę na kubki) czy kompletnie nie trafiony zapach. To pierwsze wrażenie jest w odosobnieniu :)

      Usuń
  2. Śmiesznie z tymi prezentami:)
    U nas jedna babcia zawsze powtarza, że wszystko ma, że nic jej nie trzeba i żeby absolutnie nic jej nie kupować. Prezenty odpakowuje sama, ale jeszcze tego samego dnia skomentuje, że ma już taką rzecz to nic , że ta rzecz jest stara i sprana,albo, że takiego koloru nie nosi;/

    Druga od razu odpakowuje i chce prezent oddać, ale nie darczyńcy tylko innemu gościowi. Bo tobie bardziej się przyda, ja już jestem za stara na takie rzeczy, ect.
    ehh....odechciewa się robić prezenty:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cha! a najlepiej jak prezent wróci do darczyńcy przechodząc przez kolejne ręce.....

      Usuń

A Ty, co o tym sądzisz?