czwartek, 17 października 2013

Kryształowy Anioł

I znowu Grochola, za którą nie przepadałam i jednak zdania nie zmienię. Na razie mam jej przesyt, podejrzewam, że na długo.
Zdecydowanie przypadł mi do gustu "Trzepot skrzydeł", o czym już pisałam, ale "Kryształowy Anioł" jest taki ...... nierealny i "rozjechany". Wielu czytelników Grocholę uwielbia i pewnie się ze mną nie zgodzi, ale co tam, ja na konstruktywnej krytyce się nie znam, mam tylko swoje zdanie.





Nie będę streszczać książki, uchylę tylko rąbka fabuły.
Kryształowy Anioł to nagroda dziennikarska. To też kobieta, o której aż ciężko powiedzieć "kobieta", raczej kobietka, dziewczyna, dziewczynka, dziecko wręcz - delikatna, bojąca się odezwać, krucha, biedna, ciapowata, zamknięta w sobie, pełna kompleksów, skrywająca swe pragnienia, samotna, nie odnajdująca nigdzie swojego miejsca. Przy tym wykształcona i świadoma swoich potrzeb i pragnień mężatka z aktorskimi zdolnościami.  No i tu mi się to rozjeżdża. Bezradność, zagubienie i kryształowa anielskość głównej bohaterki jest nierealna, przesadzona i osoba Sary (bo tak jej na imię) początkowo bardzo sympatyczna jako dziecko, jako kobieta wzbudza we mnie ..... hmmm, politowanie. Bo mimo przejść i zbliżania się do trzydziestki nadal takim dzieciątkiem pozostaje. Za rączkę i pogłaskać. I uważać bo delikatna. A jednocześnie potrafi bardzo realnie, trzeźwo, bez zahamowań oceniać rzeczywistość i konkretnie, skutecznie wypowiedzieć się i podziałać w sprawach innych.
Muszę zdradzić trochę treści. Sara pracuje w radiu (w radio). Na nocnych dyżurach gada sobie do mikrofonu, nie wiedząc, że ten jest włączony i jej gadanie idzie w eter. Za każdym razem (oprócz pierwszego) ktoś po kryjomu włącza nagrywanie, a ona nigdy nie zauważa. Nie zauważa też żadnych kontrolek, które przecież się świecić muszą.
Po pewnym czasie jej rozważań słucha cała Polska w pasmach ogólnokrajowych, ludzie, nawet jej matka, zmieniają swoje życie pod wpływem jej słów, a ona nic o tym nie wie. Niby wie co się dzieje na bieżąco, śledzi internet, wertuje - i nic nie wie. Nieświadoma........ Wokoło wszyscy o tym gadają, a ona nic nie wie, nie widzi, nie słyszy, nie czyta. Żyje w próżni.

Sara wspaniale nadaje się na bohaterkę bajki. Spełnia wszystkie wymogi dla biednej, niedocenionej, stłamszonej dziewczynki o dobrym serduszku, którą wszyscy dookoła krzywdzą, a której dobroć na końcu zostaje wynagrodzona.
No wkurzyło mnie to, na takie bajki to ja za stara jestem. Książkę owszem, przeczytałam w całości, ale po Grocholę już raczej nie sięgnę.
Wracam do Dana Browna. Mniam.




A dziś chodzi za mną ten kawałek.
I nie może przestać :)









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A Ty, co o tym sądzisz?