środa, 16 października 2013

Talenta w TV

Tak w ogóle to ja bardzo rzadko oglądam telewizję. Bardziej pasuje tu - oglądam telewizor. Jak ścieram z niego kurz najczęściej........

Faktycznie, oglądam wybrane programy, wybrane filmy i jest tego coraz mniej.
Ale bywa.
Bywa nawet, że włączę TV w kuchni jeśli się nie wyrobię na czas.
Bo nie cierpię zaczynać oglądania czegokolwiek kiedy program czy film już trwa.
Nie pojmuję takiego sięgania po pilota kiedykolwiek i włączania czegokolwiek na zasadzie "niech leci".
Nie cierpię skakania po kanałach. Nie cierpię tego zwłaszcza w trakcie znienawidzonych przez wszystkich reklam (chociaż mój syn nadal uwielbia), takiego "oglądania" fragmentów innych programów i przełączania na ten właściwy już po bloku reklamowym zazwyczaj za późno.
Reklam faktycznie jest czasem więcej niż programu, ale jak leci film bez reklam to znowu brakuje takiej malutkiej przerwy. Nigdy nie dogodzi wszystkim.
Zatem kiedy włączam TV w kuchni? W piątkowe wieczory się zdarza. Wprawdzie jak najszybciej przenoszę się na duży ekran, ale przynajmniej mam okazję sprawdzenia, że to co stoi w kuchni działa jeszcze.

"Tylko taniec". Jedyny talent show, który oglądam i staram się nie przegapić. Dlaczego akurat ten? Bo lubię jego jurorów, zwłaszcza w aktualnym składzie. Lubię ich spontaniczne reakcje, lubię ich argumentacje, ich elastyczność (bo czasami dają się czymś przekonać i zmieniają ocenę).
W poprzedniej edycji programu miałam swoich faworytów i oni właśnie wygrali.



Tym mnie absolutnie urzekli




Ta edycja trwa. Mam już też swoich faworytów, przy czym tym razem wiem, że oni nie wygrają. Ale są cudowni. Fantastyczny jest ich taniec, mogę ich oglądać w kółko.


                          
Zaczarowali mnie. Oni i ich kizomba.




Zaczarowali bliskością, ciepłem, zmysłowością. Zaczarowali mnie do tego stopnia, że chcę się kizomby nauczyć. Pomysłem i zauroczeniem podzieliłam się z Mężem. Owszem - podoba mu się jak ONI tańczą, mniej podoba mu się pomysł nauki. Zgodził się, jasne, ale jakoś mało entuzjastycznie. Dlatego pewnie się w duchu cieszy niezmiernie, że u nas w mieście tego nie uczą. Niestety. Buuuu.

ale





ale




ale pozostaje jeszcze internet. 
A ja mam dużo czaaa-suuuu. 
I się mogę naumieć za siebie i za niego, a potem go gnęęęęębić.



Poza tym te rytmy ............ 

1 komentarz:

  1. W oglądaniu TV nienawidzisz dokładnie tego samego, co ja :) Również rzadko włączam "pudło", bo co tu dużo mówić - nie ma w nim z reguły zbyt wielu wartościowych rzeczy, a dominuje tzw. komercyjna papka, wielokrotnie przeżuta i bez polotu...Czasami zerknę na programy informacyjne, żeby mieć ogólne pojęcie, co się na świecie dzieje, czasem jakiś program "śniadaniowy" przed wyjściem do pracy, i to by było na tyle...Filmy wolę ściągać z internetu albo kontemplować w kinie. A taniec wzmaga produkcję endorfin w organizmie, poprawia kondycję, może korzystnie wpływać na relacje w związku - same zalety, a więc...oby nauka i "urabianie" Męża przyniosły zamierzone efekty :)

    OdpowiedzUsuń

A Ty, co o tym sądzisz?