czwartek, 10 października 2013

Rynek-zone

Umówiliśmy się z Synem, że go odbierzemy po próbie.

Zazwyczaj idzie i wraca sam, ma niedaleko. I teraz to się skończy, będziemy go odprowadzać i przyprowadzać.
Ale po kolei.

Mieliśmy coś załatwić wspólnie, więc podjechaliśmy po Syna. Mąż zaparkował w uliczce nieopodal, a ja poszłam po dziecko. Próba się skończyła, Syn zbiegł po schodach jako pierwszy i od razu wyszliśmy z budynku. Za nami wyszło dwóch chłopców i szybkim truchtem do nas dołączyli. Jeden z nich idąc mówił do Syna aby uważał na tyyych.... i popatrzył na mnie znacząco. Oczywiście, że chciałam wiedzieć więcej.

Próby są niestety na naszej ścisłej starówce. Mimo, że Rynek został odnowiony, "oczyszczony" z meneli, żuli, bandziorstwa i różnego elementu, które licznie tutaj zamieszkiwało, wróciły na obrzeża ich dzieci. Tutaj się zbierają i oddają swoim zabawom w młodych gniewnych. Niestety, jednym z prowodyrów takiej grupki jest nasz były sąsiad, fan Jokera. Niewiele starszy od Syna, rok, góra dwa lata, jeden z czwórki rodzeństwa, które trzęsło naszym podwórkiem gnębiąc inne dzieci i dokuczało sąsiadom zwracającym im uwagi. Ja reagowałam, raz nawet zrobiłam akcję z policją, wiedzieli gdzie pracuję zatem nienawidzili mnie po cichu. Do mnie zwracali się jak najbardziej z respektem; podszytym totalną pogardą. Spokój w kamienicy nastał kiedy ta rodzinka się wyprowadziła, podobno za granicę. Ale wrócili. Nie do kamienicy, ale do dzielnicy.
O tej grupce małolatów mówił kolega Syna. Grupka ta upatrzyła sobie chłopców z chóru i ich gnębi, straszy, atakuje. Moje dziecko, z racji tego, że jest moim dzieckiem, dziś chcieli pobić. Zwiał im, były sąsiad, cholerny gówniarz o twarzy aniołka, zdołał go kopnąć i zwyzywać.
Całą grupą czekali potem pod drzwiami sali prób i odeszli dopiero kiedy ksiądz ich przepędził.


Te dzieciaki z chóru dogoniły nas ze strachu. Nie chcą same iść, boją się. "Możemy iść z panią? Bo oni nas też straszą, oni nas dopadną". Włos mi stanął lekko dęba, lwica we mnie zawarczała.

Odprowadziłam chłopców do bezpiecznych rozwidleń, skąd puścili się biegiem.
Wzięłam Syna za rękę i poszłam z nim w miejsce, gdzie te gnojki siedzą. Przed sobą zobaczyłam Męża.
No i dobrze, duży jest, nie musi się odzywać, już samą posturą wzbudza respekt.
Nikogo jednak nie było, gówniarstwo się rozpierzchło bo jakaś awantura była wcześniej, policja się pokazała - chociaż jak mi Mąż opowiadał o "akcji" to ręce opadają.

Teraz Syn będzie chodził z obstawą. Zrobimy małą prowokację. Najpierw pójdzie sam Mąż, poczeka, a potem dopiero będzie szedł sam Syn pod jego czujnym okiem.
Jeżeli zostanie zaczepiony to nie ma zmiłuj. Ten, który go zaatakuje po prostu zapamięta i na pewno po raz kolejny tego nie zrobi. I tak do skutku.
A sam niestety będzie szedł trasą dookoła.
I trzeba będzie te dzieciaki z chóru odbierać i rozprowadzać przynajmniej do okolic bezpiecznych dla nich, wolnych od młodocianych kandydatów na bandytów. My mieszkamy najbliżej no i najzajadlej atakowany jest Syn, zatem wiadomo, że będziemy za każdym razem.

Do czego doszło !!!
Dzieci z szemranych domów rządzą. Atakują chórzystów, którzy nie płacą za przejście przez ich strefę !!!
Szczególnie atakują moje dziecko, bo pracowałam tam, gdzie pracowałam, a nas niestety kryminaliści nienawidzą z urzędu, a tę nienawiść wszczepiają swoim i nie swoim dzieciakom. Nieważne co tam robiłam, nieistotne, że niejeden na moich bataliach z sądami zyskał.
I uważają się za lepszych. Do pięt nie dorastają chłopcom, których atakują. Pewnie w ten sposób chcą pokazać im swoją "wyższość", "ważność", "zajebistość". Bo na tym polu są lepsi......
Co chórzyści im zrobili ? czym zasłużyli na taką agresję i wyzwiska ? Czy przemoc eskaluje w małolatach dlatego, że spodziewają się po chórzystach, iż będą potulni jak baranki, nie będą reagować, nie będą się bronić ?

Mam nadzieję, że na Męża nadzieje się były sąsiedzik. Akurat wiem gdzie i jak podziałać, żeby uprzykrzyć mu życie aż do pełnoletności. I zrobię to bardzo chętnie.


ps. z czystej ciekawości weszłam sobie na jego profil na FB. Wiem, teoretycznie jest od 13 lat błachacha. Nawiasem - czy ja na pewno dobrze wychowuję Syna? Ostatnio koledze powiedział, że nie pozwoli mu wejść na FB z jego kompa, bo nie ma 13 lat - strasznie praworządny obywatel mi rośnie........
I cóż na tym profilu zobaczyłam? Oczywiście Joker we wszelkich odsłonach poprzeplatany wieloma "fakami".
Przerażający chłopczyk.................







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A Ty, co o tym sądzisz?